Monday 30 December 2013

dziękczynienie nie leży w mojej naturze. nie bywam zadowolona. szczęśliwa - tak, ale nie zadowolona. mimo to, wdzięczna jestem za parę rzeczy i kilkoro ludzi, 1. zdrowe dzieci (bez wysypki!) 2. mąż, który nie ocenia i nie plotkuje (chociaż czasem to strasznie nudne) 3. Aga - wsparcie, inspiracja, wieczny podziw 4. moje baby 5. usta, moje piękne usta.

Sunday 24 November 2013

here I am. włosy zmierzwione,od rana nie dotykane, w ustach smak sosu pomidorowego i coli, spadające z tyłka mężowe dresy. za mną smerfy kradną jakieś złote jajo, sama siedzę na podłodze że niby towarzyszę w zabawie, komputer leży na kanapie z rozdziawioną paszczą i czeka, żeby w każdej chwili połknąć mnie, pochłonąć. Pietrucha zapobiega temu skutecznie włażąc mi to na nogę, to czepiając się moich pleców poddusza mnie delikatnie, ponoć to sprzyja twórczości - niedotlenienie trochę jak dragi, jak haj. kazało mi w końcu usiąść i napisać, trochę walczyłam, ale się poddałam. chyba nie dam rady nie pisać. tym razem otwarcie, nie do szuflady, która i tak przeszperana pogwałcona, aż w końcu dałam sobie spokój z prawdą i dałam spokój w ogóle na całe 10 lat. here i am.